wtorek, 18 października 2011

„Malowany welon”

Pierwsza myśl po obejrzeniu filmu: ah. Druga: oh. Trzecia: jak dobrze, że to wreszcie obejrzałam.


„Malowany welon” trafił na moją listę filmów do obejrzenia ze względu na Edwarda Nortona. Jak już pisałam przy okazji notki o „25 godzinie” tego aktora pokazał mi mój brat i jestem mu za to wdzięczna. Nie widziałam jeszcze złego filmu z nim i z przyjemnością oglądam kolejne produkcje, bo warto. Tak jest i tym razem. Film opowiada historię małżeństwa, które wyjeżdża do Szanghaju. Walter Fane (Norton) jest bakteriologiem i bada przyczyny różnych chorób, gdy dociera do niego wieść o epidemii cholery w małej wiosce postanawia tam jechać, żeby pomóc. W międzyczasie jego żona Kitty (Naomi Watts) ma romans i gdy dowiaduje się o wyjeździe męża liczy na to, że on pozwoli jej zostać. Tak się jednak nie dzieje. Małżeństwo razem jedzie do wioski, aby tam w jej przypadku początkowo nie robić nic, a jeśli chodzi o niego to robić wszystko. Tak w skrócie można opisać fabułę filmu, który początkowo jest dość nudny (to nie tylko moja opinia, podobne są na filmwebie), aby z czasem sprawić, że widz nie chce ruszyć się sprzed ekranu. Na naszych oczach bohaterowie zmieniają się i zaczynają postrzegać pewne sprawy inaczej. Kibicujemy im, aby wszystko się udało: żeby żyli w zgodzie, zwalczyli cholerę i wrócili do domu cali i zdrowi. Oprócz głównych bohaterów mamy też innych, którzy mimo iż są tłem dla Nortona i Watts grają świetnie. Anthony Wong Chau-Sang jako Generał Yu sprawia, że jego postać jest autentyczna: początkowo przeraża i budzi respekt, ale z czasem robi wszystko, aby pomóc Walterowi. Mamy również Toby’ego Jonesa, Lieva Schreibera oraz cały szereg innych aktorów, których trudno mi teraz wymienić, którzy sprawiają, że ten film ogląda się łatwo i z wielką przyjemnością. 
„Malowany welon” to film, o którym nie potrafię napisać złego słowa. Historia wciąga praktycznie od początku, aktorzy są świetni, w tle słychać dobrze dobraną muzykę, a do tego dochodzą świetne ujęcia Chin. To film, który moim zdaniem warto obejrzeć i gorąco go polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz